KRYSZTAŁKI PROSTO Z CHMUR
![]() |
| www.pixabay.com |
Rozejrzała
się z obawą,
że ktoś mógłby ją zobaczyć. Ale
jak na zamówienie, wszędzie
trwała błoga cisza i spokój. No,
i jeszcze ta późna godzina.
Nigdzie żywego ducha.
Odchyliła głowę, otworzyła
usta i zdumiona tym co robi,
zamknęła oczy. Płatki śniegu
opadały wolno na jej wysunięty język i łaskotały
zabawnie. Zachichotała.
Urok dzieciństwa wpełzł pod
powieki. I zupełnie jak
wtedy, zlizywała teraz z ust
lodowate krople,
które jeszcze chwilę temu
podawały się za
kosmiczne gwiazdy. Ośnieżone poliki piekły
przyjemnie. Odetchnęła pełną
piersią i pod osłoną nocy ruszyła w drogę. Mocniej chwyciła
sznurek, do którego przywiązała
wyciągnięte z piwnicy drewniane
sanki. Posłusznie podążyły
za nią i podskakiwały radośnie przy każdej najmniejszej okazji.
Też chyba czuły, że czeka je wyjątkowa noc…
C.D.N. :)
KSIĄŻKA ZE ZBIOREM OPOWIADAŃ UKAŻE SIĘ W GRUDNIU 2019 ROKU :) ZAPRASZAM :)
Boci@n




Cudo, magia i tajemnice jak zawsze. Ulcia
OdpowiedzUsuńTulę Cię z całych sił :)
UsuńKolejny tekst, który podnosi na duchu. Dziękuję Ci!
OdpowiedzUsuńDziękuję Oczekiwany Gościu :) Zajrzysz tu jeszcze do mnie? :)
OdpowiedzUsuńPowroty... "Tak naprawdę nie zmieniasz się, po prostu wkładasz na siebie czyjś kostium. Tak naprawdę nie dorastasz - tylko troszkę rośniesz, ale nie zapominasz ani dziecka, które zostaje w tobie prawie nagie, ani chwil niewinności... Wiesz dobrze, że ono tam jest, słyszysz je czasami, jego upartą śpiewkę - nie zostawiaj mnie!...
OdpowiedzUsuńA tymczasem tuż obok, mała, chuda dziewczynka, zmierza zaniepokojona do domu i powtarza mi: nie zmieniasz się, wkładasz po prostu na siebie czyjś kostium... Ta dziewczynka, niewdzięczna i samotna, brnie przez śnieg, rozmarzona, niepomna mrozu. A gdy próbuję ją ukryć pod makijażem, znika trochę, tylko żeby mi się przyjrzeć z ukrycia... i kpić ze mnie" (Céline Dion, "On ne change pas").
A na dole nieba chudy rogal księżyca przyczepiony, jak usta złotym błyszczykiem ozdobione. Uśmiech półkolisty, odłamek lśniącego szkiełka. Gdyby mocniej stuknąć paznokciem, odpadłby od nieba jak dziurawy cekin, jak śnieg z włosów, jak miłość z serca. I czy ktoś go dostrzeże? – ktoś poza bezdomnym kotem o chytrych oczach, łowcą cekinów, który do tego należy, czyja ręka więcej pieszczoty ofiaruje.
Przepraszam za przydługi wpis, ale tak dużo emocji wzbudziło Twoje opowiadanie.
Uściski, Tomek.
Twoje dziurawe cekiny tak mnie ujęły, że umieściłam je w swoim najnowszym wpisie :) Dziękuję Tomku :) Jesteś i inspirujesz :) To ogrom :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńTo ja Ci dziękuję Asiu :)
Usuń