KIELISZEK SZAMPANA
![]() |
| www.pixabay.com |
- Jestem w ciąży...
- Tym razem wyjdź spod koca, proszę…
- Tym razem wyjdź spod koca, proszę…
Moim
azylem od zawsze była kanapa, ale tylko w połączeniu
z kocem, pod którym lubiłam się chować. Inaczej się nie liczyło. Każdy nawet chwilowy zamiar wylogowania się z rzeczywistości kończył się siadaniem po turecku na kanapie z kocem na głowie.
W ten sposób radziłam sobie, gdy świat mi dokuczył. Przez moje życie przetoczyło się wiele kanap i koców. Osobiste koce chyba częściej niż inne pledy przecierały się od natłoku niepokoju i dręczących myśli. A mój rytuał chowania się przed problemami trzymał się dziarsko. I co najważniejsze pomagał przetrwać. Był po prostu skuteczny. Jedne przeczekiwania pod kocem przemijały i robiły miejsce kolejnym. Ale pewnego dnia pojawił się Witek. On zmienił wszystko. No, prawie wszystko. Nadal chowałam się pod kocem, a on podejmował karkołomne próby wykurzenia mnie z mojej przystani. Przy nim, skupienie w dusznych ciemnościach stawało się farsą. Stosował za każdym razem te same finezyjnie utkane metody...Wsuwał ręce pod koc i rozpoczynał spektakl. Na scenie jako pierwsze pojawiały się piersi. Wkładał je w swoje drżące dłonie w rozczulający mnie sposób, zupełnie jakby się bał, że będą chciały zniknąć. Pieścił je nieśpiesznie pod bluzką, by nagle puścić wolno. A one, nabrzmiałe i rozczarowane czekały na ciąg dalszy. Wcale go to nie wzruszało, bo brzuch niecierpliwie czekał już na swoją kolej. Uwielbiałam ten moment,
w którym oszałamiające ciepło pojawiało się znikąd, buszowało we mnie i budziło z ponurej zadumy. A kiedy nadchodziło odpowiednie mgnienie na wewnętrzną stronę ud, moje ciało przestawało mnie słuchać. Witka ręce wyczarowywały na mojej skórze uniesienia, o jakich marzy każda zakochana kobieta. W ostatnim akcie, pokryta kropelkami potu czekałam na zamknięte w szkle bąbelki, które zabawnie drażniły moje podniebienie. Kieliszek szampana wręczany przez dłonie rozkoszy studził mój zamęt i pozwalał zejść na ziemię. Troski robiły w tył zwrot. A my zaczynaliśmy rozmowę...
C.D.N. :)
KSIĄŻKA ZE ZBIOREM OPOWIADAŃ UKAŻE SIĘ W GRUDNIU 2019 ROKU :) ZAPRASZAM :)
z kocem, pod którym lubiłam się chować. Inaczej się nie liczyło. Każdy nawet chwilowy zamiar wylogowania się z rzeczywistości kończył się siadaniem po turecku na kanapie z kocem na głowie.
W ten sposób radziłam sobie, gdy świat mi dokuczył. Przez moje życie przetoczyło się wiele kanap i koców. Osobiste koce chyba częściej niż inne pledy przecierały się od natłoku niepokoju i dręczących myśli. A mój rytuał chowania się przed problemami trzymał się dziarsko. I co najważniejsze pomagał przetrwać. Był po prostu skuteczny. Jedne przeczekiwania pod kocem przemijały i robiły miejsce kolejnym. Ale pewnego dnia pojawił się Witek. On zmienił wszystko. No, prawie wszystko. Nadal chowałam się pod kocem, a on podejmował karkołomne próby wykurzenia mnie z mojej przystani. Przy nim, skupienie w dusznych ciemnościach stawało się farsą. Stosował za każdym razem te same finezyjnie utkane metody...Wsuwał ręce pod koc i rozpoczynał spektakl. Na scenie jako pierwsze pojawiały się piersi. Wkładał je w swoje drżące dłonie w rozczulający mnie sposób, zupełnie jakby się bał, że będą chciały zniknąć. Pieścił je nieśpiesznie pod bluzką, by nagle puścić wolno. A one, nabrzmiałe i rozczarowane czekały na ciąg dalszy. Wcale go to nie wzruszało, bo brzuch niecierpliwie czekał już na swoją kolej. Uwielbiałam ten moment,
w którym oszałamiające ciepło pojawiało się znikąd, buszowało we mnie i budziło z ponurej zadumy. A kiedy nadchodziło odpowiednie mgnienie na wewnętrzną stronę ud, moje ciało przestawało mnie słuchać. Witka ręce wyczarowywały na mojej skórze uniesienia, o jakich marzy każda zakochana kobieta. W ostatnim akcie, pokryta kropelkami potu czekałam na zamknięte w szkle bąbelki, które zabawnie drażniły moje podniebienie. Kieliszek szampana wręczany przez dłonie rozkoszy studził mój zamęt i pozwalał zejść na ziemię. Troski robiły w tył zwrot. A my zaczynaliśmy rozmowę...
C.D.N. :)
KSIĄŻKA ZE ZBIOREM OPOWIADAŃ UKAŻE SIĘ W GRUDNIU 2019 ROKU :) ZAPRASZAM :)
Boci@n
1. J.I. Sztaudynger
Zapraszam na mjego fanpejdża :)
https://www.facebook.com/HeartFeathers-1721721294801865/
Zapraszam na mjego fanpejdża :)
https://www.facebook.com/HeartFeathers-1721721294801865/





Zaskakujesz każdym tekstem. :) Przy każdym z nich trzeba sie zatrzymać . U.
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję Droga U,. że przy kolejnych także się zatrzymasz :))
UsuńNo no jestem pod wrażeniem! Przegrać z Tobą to czysta przyjemność 😍😍😍😍
OdpowiedzUsuńNie chcę wygrywać, chcę widzieć uśmiech na Twojej twarzy :))
UsuńSkąd bierzesz ten liryzm? Gdzie znaleźć taką wrażliwość? Kto mnie nauczy tak pisać?
OdpowiedzUsuńCzy dobrze wczytałaś się w swoje teksty? Jeśli nie, to przeczytaj je raz jeszcze... Udało mi się je odnaleźć w blogowym świecie :) Czytam je... Chapeau bas :)) Od nikogo nie musisz się uczyć pisać, bo masz to we krwi :)) Gratuluję :))
Usuń